Acer Aspire 4810TZG
Laptop firmowo zapakowany jest w dość ładne pudełko, w którym znajdziemy kabel zasilający i zasilacz LiteOn z emblematem baterii z liściem (symbol energooszczędności).
W zależności od ilości światła laptop wydaje się być srebrny albo grafitowy. Na obudowie nie będzie już widać palców, co było standardem w Acerach z linii Gemstone. Materiał z tyłu ekranu fakturą przypomina szczotkowane aluminium, natomiast ten w środku w płaszczyźnie klawiatury, jest bardziej śliski. Obudowa nie ma zatrzasków, ekran można odgiąć bardziej niż w modelach Gemstone (co jest plusem, zważywszy dziwne pozycje używania laptopa w warunkach domowych).
Klawiatury używa się dość przyjemnie, nie jest głośna, klawisze mają krótki skok. Niestety na fortepianowej czerni klawiszy pozostają odciski palców, co wygląda po pewnym czasie mało estetycznie. Z drugiej strony, gdyby klawisze były wykonane z szorstkiego, czy też matowego plastiku (taki jest w Travelmate'ach z linii Timeline), pewnie pisanie byłoby trochę mniej przyjemne.
W Timeline'ach mamy do dyspozycji touchpad multitouch - do przetestowania w windowsowej przeglądarce zdjęć - zoom in, zoom out, następny obrazek (zbliżamy/oddalamy od siebie dwa palce, dwoma palcami przesuwamy szybko w poprzek gładzika). Powierzchnia gładzika jest wykonana z tego samego materiału, co obudowa z tyłu ekranu, nie jest śliska.
Laptop ma matrycę AU Optronics podświetlaną diodami LED w rozmiarze 14'' o rozdzielczości 1366x768 pikseli. Krótsza wysokość ekranu w porównaniu do standardowych wymiarów 1280x800 wzmaga wrażenie sporej długości pulpitu. Kolory są dość dobrze odwzorowane, podświetlenie ma 10 stopni jasności, z czego w normalnym użytku do wykorzystania są pierwsze trzy, dalej obraz będzie za jasny. Laptop ma dwie karty graficzne: zintegrowaną Intel i PCI-Express ATI Radeon 4330. Przy włączonym Intelu Radeon nie jest prawidłowo wyłączany i laptop się grzeje w dolnej lewej częsci, dlatego lepiej wyłączyć Intela - laptop pozostanie ledwie ciepły i niemal bezgłośny.
Obudowa ma cal grubości, przez co jest trochę mniej solidna od tej ponad 3,5 centymetrowej w modelu Aspire 4x30. W lewej częsci pod ekranem znajduje się włącznik, jest on umieszczony we wklęśnięciu względem płaszczyzny klawiatury, a do tego jest wąski, przez co trudniej przypadkowo wyłączyć laptopa, ale przy tym trudniej go włączyć palcem wskazującym lewej dłoni - po pewnym czasie można przyzwyczaić się do używania palca wskazującego prawej dłoni z ułożeniem wzdłuż przycisku. W drugim krańcu obudowy jest przycisk otwierający tackę napędu optycznego - ta jest solidna i bardziej odporna na wpadanie w rezonans (co było standardem przy krzywych płytach w innych Acerach).
Laptop wyposażono w dwurdzeniowy procesor Intel Pentium SU4100 @ 1.3GHz z 2 MB pamięci cache L2. Procesor ten to Intel Core 2 Duo SU7300 z nie działającą wirtualizacją i mniejszym o 1/3 cache-em L2 (zaś SU7300 to wolniej taktowany SU9400). Windows 7 w konfiguracji z 4GB RAM-u śmiga. Przy nic nierobieniu jedno ładowanie baterii potrafi starczyć na ponad 9 godzin. Przy przeglądaniu Internetu bez flasha będzie to 8 godzin.
Pytanie, czy do pełni szczęscia potrzebna nam wirtualizacja? Laptop ten raczej nie został do niej zaprojektowany, bo ma chodzić długo na baterii (włączenie VirtualBoksa, albo VMware Playera, w których można uruchomić systemy 32-bitowe powoduje zjechanie wskaźnika baterii do 4 godzin). Ponadto lepiej chyba mieć 2 rdzenie bez wirtualizacji niż jeden rdzeń z Intel-VT (Intel Core Solo SU3500). Mamy do dyspozycji 500GB dysku twardego, więc zamiast coś wirtualizować, można zainstalować obok.
Laptop nie ma standardowego BIOS-u tylko program EFI Insyde H2O przypominający z wyglądu BIOS Phoenix.